lakiernicy Grupy FAQ Szybkie Pytania-Odpowiedzi-Chat [1] Statystyki Rejestracja Zaloguj


Poprzedni temat «» Następny temat
Odpadający epoxyd, szpachlówka
Autor Wiadomość
makkus
Użytkownik


Dołączył: 03 Lis 2013
Posty: 11
Skąd: Kraków
Wysłany: 10-06-2015, 19:04   Odpadający epoxyd, szpachlówka

Witam,
piszę z takim problemem, jakiś czas temu dokonywałem naprawy samochodu marki XXX, pojazd został wypiaskowany, przeszedł "kataforezę", i trafił w ręce lakiernika i teraz pojawiają się problemu, całe auto... wewnątrz, zewnątrz jest w epoksydzie (z tego co mi wiadomo), wcześniej zostało miejscami potraktowane szpachlą 'metalową' (z opiłkami domniemam-szczegółów brak-kolor szary, metaliczny, bardzo krucha)... do poprawek (czyli do mnie wróciły drzwi) zacząłem je podklepywać i użyta szpachla odpada jak od lustra, nie byłoby w tym nic dziwnego, że pod nią ukazuje się kataforeza w stanie takim jak auto wyjechało ode mnie - błyszcząca...
To, że szpachla odpada w miejscu uderzenia młotka (od wewnętrznej strony) to niby normalne, ale może nie przy grubości 1mm(?)-odpada płatami... nie budziłoby to mojej ciekawości, gdyby nie dość istotny fakt, że w miejscach gdzie nie ma szpachli a jest epoksyd, wystarczy w jednym miejscu naruszyć powierzchnię, zrobić miejsce na ostrze noża, i możemy ściągać lakier płatami, tak jakby się w ogóle nie trzymał powierzchni-tejże kataforezy... (jak dla mnie nie ma ani pół śladu po papierze ściernym...)

Dodam tylko, że auto od kwietnia stoi w blaszaku, i od czasu do czasu zostaje przepchnięte w inne miejsce (garaż) żeby poudawać, że coś się przy nim robi...

co o tym myśleć ?
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
Maciek_K
Klubowicz



Pomógł: 1 raz
Wiek: 33
Dołączył: 28 Cze 2012
Posty: 343
Punkty: 6/2
Skąd: Krosno
Wysłany: 10-06-2015, 19:52   

nie zmatowana kataforeza przed nakładaniem kolejnych warstw.
Tylko co oznacza ta Twoja "kataforeza" ? Co zostało dokładnie zrobione od gołej blachy ?
Szpachla z opiłkami aluminium jest jak najbardziej ok, ale waleniu młotkiem nie ma sie co dziwić że pęka.

PS> to jakiś zabytek jest robiony ?
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
 
     
giena
Klubowicz
Auto-Mal



Pomógł: 3 razy
Wiek: 49
Dołączył: 22 Sty 2012
Posty: 574
Punkty: 5/3
Skąd: podlasie
Wysłany: 10-06-2015, 21:16   

makkus napisał/a:
jak dla mnie nie ma ani pół śladu po papierze ściernym


no i sam sobie odpowiedziałeś w czym jest problem


Maciek_K napisał/a:
Tylko co oznacza ta Twoja "kataforeza" ?


również jestem ciekaw
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
mirko
uzależniony od forum
mirko


Pomógł: 5 razy
Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 305
Otrzymał 12 punkt(y)
Wysłany: 10-06-2015, 22:23   

Przy renowacji samochodu lub motocykla można sobie zafundować nałożenie nowej kataforezy, oczywiście po wcześniejszym wypiaskowaniu nadwozia.
Do niedawna trzeba było pakować nadwozie na lawetę i jechać np. do Wielkiej Brytanii , obecnie można znaleźć firmy świadczące takie usługi również w Polsce.
Możliwe,że to właśnie o to chodzi .
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
makkus
Użytkownik


Dołączył: 03 Lis 2013
Posty: 11
Skąd: Kraków
Wysłany: 10-06-2015, 22:44   

Dokładnie TAK, całe auto przeszło przez wannę i na oczyszczoną karoserię została naniesiona nowa powłoka... jest to zabytek, nie będę mówił może co to dokładnie (Jaguar), bo nie wiem, kto też zagląda tutaj, generalnie jestem jednym z podwykonawców, i nie odpowiadam za całość projektu, ale to nie znaczy, że ma mi być obojętne to co się dzieje także z moją pracą, oraz szanuję klienta, ogólnie po tym braku zmatowienia, mam pewne obawy co to teraz będzie z całością... skoro jest pomalowane całe nadwozie (co prawda w podkład) pomijam ile kosztowała odbudowa do tej pory, ale wydaję mi się... nie wiem czy słusznie, że przez to "niedopatrzenie" auto kwalifikuje się do ponownego czyszczenia...
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
Kamil208
Klubowicz


Pomógł: 6 razy
Dołączył: 25 Gru 2010
Posty: 683
Otrzymał 20 punkt(y)
Skąd: z daleka
Wysłany: 11-06-2015, 01:16   

Obecnie są podkłady które można aplikować na nie przeszlifowaną kataforezę ale w twoim przypadku ewidentnie jest brak adhezji.
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
Maciek_K
Klubowicz



Pomógł: 1 raz
Wiek: 33
Dołączył: 28 Cze 2012
Posty: 343
Punkty: 6/2
Skąd: Krosno
Wysłany: 11-06-2015, 09:10   

Jak chcesz być pewny roboty, to trzeba zedrzeć te wszystkie podkłady i robić to jeszcze raz... i lepiej zmienić lakiernika
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
 
     
makkus
Użytkownik


Dołączył: 03 Lis 2013
Posty: 11
Skąd: Kraków
Wysłany: 11-06-2015, 12:45   

Cały numer polega na tym, że na mojej głowie są tylko wszelkie prace blacharskie, i ewentualne poprawki, ktoś inny jest koordynatorem całego projektu i niejako to ona odpowiada bezpośrednio przed właścicielem...w końcu to nie ja polecałem lakiernika, na samym poczatku zrobił pozytywne wrażenie, mówił całkiem do rzeczy i widać bylo, że może podejść rzetelnie do auta. Niestety podpadł mi po tym jak ściągnął drzwi do malowania, nie zabezpieczył gwintów od zawiasów i przy ponownym założeniu zniszczył dwa, co musiałem poprawiać i przegwintowywac pozostałe, nie dość że to gwint calowy to jeszcze drobny...
Jakby tego bylo mało, nie umiał ich ustawić do krawędzi błotnika i twierdził, ze cos jest do dupy, bo będzie musial nałożyć 5mm szpachli...popuściłem zawiasy, wyciągnąłem utopione drzwi to był w lekkim szoku...(ja też, co za matoł).

Niestety poszycie w drzwiach podczas awarii w miejscu gdzie była nakładana kataforeza zostało pofalowane i co z tego, ze wyprostowałem jak juz nie jest taki jak zaraz po wymianie poszycia...teraz ma problem, ze szpachli jest dużo (1-2,5mm) i ze to za pół roku spadnie itp ze powie to właścicielowi itp zero gwarancji itd. W najgorszym wypadku czeka mnie ponowna wymiana poszycia, nie widzę z tym żadnego problemu, ale czy ta ilość szpachli dyskwalifikuje 60letnie drzwi?
Pozdrawiam
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
mirko
uzależniony od forum
mirko


Pomógł: 5 razy
Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 305
Otrzymał 12 punkt(y)
Wysłany: 11-06-2015, 22:12   

Producenci szpachlówek przewidują możliwość nakładania szpachli do 5mm, w praktyce jednak zdarza się,że jest szachli więcej i nic się nie dzieje. Bardzo istotne jest to jak lakiernik przygotuje powierzchnię, jakiej użyje szpachlówki, jak ją zmiesza,nałoży itd....
Można znaleźć publikacje i materiały gdzie producenci określają jaka jest dopuszczalna grubość poszczególnych szpachlówek. Więc niech kolego lakiernik nie ściemnia,że to czy tamto. Jak coś spieprzył to niech się sam martwi.
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
makkus
Użytkownik


Dołączył: 03 Lis 2013
Posty: 11
Skąd: Kraków
Wysłany: 11-06-2015, 23:34   

Przez kilkanaście lat nie bylo żadnych problemów jeśli chodzi o samochody które wychodziły z warsztatu, ale od roku mialem styczność z kilkoma przypadkami gdzie lakiernik w taki czy inny sposób coś kwestionował...łącznie z przypadkami, gdzie przyjeżdżał "podstawiony" lakiernik przez właściciela który to w każdym zdaniu powtarzał, że jest inżynierem co prawda nie dodał jakiej specjalności i potrafił przyłożyć "panel podłogowy-taki domowy" który aktualnie byl oparty o ścianę, przyłożyć do boku nadwozia (jakby to byl jakiś przymiar) wyoblonego (volvo p1800) i tekst "panie, ja tu będę musiał 5mm szpachli nałożyć"...fakt, coś względnie proste, przyłożone do łuku na jednym końcu pokaże dość sporą dziurę, szkoda tylko, ze to auto nie ma takiego kształtu jak od siekiery...

Nie wiem co to się dzieje, ale coraz więcej jest "specjalistów", znalezienie osoby do pomalowania zabytków graniczy z cudem...

Co do tematu szpachli, zawsze fascynowało mnie, jak to jest ze z ameryki przyjeżdżają samochody które mają po centymetrze szpachli, nic się nie zapada, nic nie odpada...oraz mają wyprowadzony kształt tak, że można oszaleć...najwięcej takich przypadków jest po wszelkiej maści obcierkach, wgniotkach itp
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
makkus
Użytkownik


Dołączył: 03 Lis 2013
Posty: 11
Skąd: Kraków
Wysłany: 09-12-2015, 17:46   

Witam wszystkich po dłuższej przerwie, zaglądam tu zdecydowanie częściej jako czytający niż piszący, ale... może interesuje kogoś los mojej przygody pod nazwą:
"jak nie brać się za malowanie samochodu (zabytkowego)"

Od ostatniego posta wiele się nie zmieniło, poza tym, że samochód został w tzw.międzyczasie wyszpachlowany dwukrotnie, i 3krotnie zeszlifowany ze zbędnej szpachli...

Swoją historię jednak opiszę teraz bardziej szczegółowo, z uwzględnieniem brakujących szczegółów, które miały być niejako tajemnicą... ale już nie są.

Samochód (dla nie znających, Jaguar XK 150) trafił do lakierników z końcem marca tego roku... pojechał tam "czarny" (w nowej kataforezie), spasowany, generalnie kompletny w detale. (fotki)

Długo nie musiał czekać, żeby zostać zalanym deszczem w blaszaku...od tej pory (do teraźniejszości wycieka rdza z łączeń blach) (fotka).

Później były pierwsze szpachlowania, demolka przednich błotników (opisana powyżej) gwintów itp. Skończyło się to tak jak parę postów wyżej, wymieniłem poszycie drzwi, które było kwestionowane przez "lakierników", (fotkę starego poszycia wrzuciłem) te czarne plamy to jest dokładnie to opisałem w pierwszym poście, tak zachowują się wszystkie warstwy na tym samochodzie, ODPADAJĄ. Warto zwrócić uwagę, jak "szeroką" szpachelką była nakładana szpachla... kilku lakierników, jak widziało tą blachę w realu, myślałem, że się przeżegna nogą...

te same drzwi, po drugim szpachlowaniu, otrzymały dość dużą porcję szpachli (foty) 8,5mm na krawędzi drzwi(przepraszam za jakość zdjęć ale wtedy miałem tylko telefon pod ręką-całe szczęście, że w ogóle są, bo nikt by w to nie uwierzył).

To, że pojazd był trzymany w zawilgoconym blaszaku, z nałożoną szpachlą nie muszę pisać...to jest chyba oczywiste, jakie mieli podejście "specjaliści" od samego początku.


Samochód był 3krotnie szpachlowane... po ostatnim szpachlowaniu przednie błotniki otrzymały warstwę szpachli dość pokaźną (foty) - czyt. ZNOWU przy nakładaniu szpachli wgnietli błotniki...

Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że:
Samochód został pozbawiony także cienkiej warstwy kataforezy...i to o tyle w bandycki sposób, że miejscami były "kolorki" przegrzanej blachy, doczyścili blachę ( z zewnątrz ) na tyle dokładnie, że z najmniejszych wgłębień udało im się pozbyć nie tylko warstwy kataforezy, cyny, ale także miejscami przeszlifowali blachę...czyt. niektóre elementy zostały zniszczone bezpowrotnie, blacha ma ponad 60lat, była kilku krotnie naprawiana, klepana, spawana...a na koniec dostała po tyłku najbardziej...płaskie powierzchnie zostały pofalowane od wysokiej temperatury, a wystające "punkty" zeszlifowane...

a kto jest obarczony winą, że samochód jest nie pomalowany, tylko stoi ze zdjętą szpachlą, podemolowanymi blachami...? No oczywiście, blacharz... jak ZAWSZE (w tym chorym kraju spychologia działa bez zarzutu)


http://zapodaj.net/649d3ba75435f.jpg.html
http://zapodaj.net/423db820aad85.jpg.html
http://zapodaj.net/948ec9e249a76.jpg.html
http://zapodaj.net/061c85b7fff6b.jpg.html
http://zapodaj.net/92910b10b2f4e.jpg.html
http://zapodaj.net/b97a1448b1417.jpg.html
http://zapodaj.net/50686669db1ea.jpg.html
http://zapodaj.net/768db7d28b8e1.jpg.html
http://zapodaj.net/f8562cf12520b.jpg.html
http://zapodaj.net/0025e1fa3beee.jpg.html
http://zapodaj.net/7fada66191614.jpg.html
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
Grajek
Użytkownik


Dołączył: 02 Mar 2014
Posty: 11
Punkty: 1/2
Skąd: Olsztyn
Wysłany: 09-12-2015, 20:11   

Szczerze współczuje zaistniałej sytuacji . Co będziesz teraz robił ?
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
kalbi
Klubowicz


Pomógł: 27 razy
Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 2257
Punkty: 50/5
Skąd: W-wa
Wysłany: 09-12-2015, 20:51   

kurde a możeszmakkus, kolego opisać jakim cudem trafiłeś na tych szpeczjalistów? bardzo fajne auto, a ktoś chyba na nim się uczył rzemiosła... czyżby nie przesądziła cena za wykonanie usługi? takie auta oddaje się ludziom z polecenia, którzy mają doświadczenie w tego typu naprawach... ale mimo wszystko współczuję.
_________________

Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
makkus
Użytkownik


Dołączył: 03 Lis 2013
Posty: 11
Skąd: Kraków
Wysłany: 10-12-2015, 00:01   

Grajek napisał/a:
Szczerze współczuje zaistniałej sytuacji . Co będziesz teraz robił ?


Pierwsze moje skojarzenie z tym pytaniem jest następujące:

Pani w szkole do Jasia:
- Jasiu, twoje zachowanie jest skandaliczne! Jutro przyprowadzisz ojca do szkoły!
Jasio na to (spokojnie):
- Ja nie mam ojca.
- A co mu się stało? - pyta zdziwiona nauczycielka.
- Walec go przejechał.
- No to niech przyjdzie matka.
- Matkę też przejechał walec.
- A dziadka masz? - powiedziała z odrobiną zwątpienia.
- Nie.
- Jego też przejechał walec?! - pytanie wykazywało nieomal zdumienie.
- Tak.
- A babcię? - tu głos nauczycielki zaczął objawiać brak nadziei na uzyskanie pomyślnej odpowiedzi.
- Też. - odpowiedział (po raz trzeci monosylabą) Jasiu.
- Ale chyba masz jakiegoś wujka czy jakąś ciocię, którzy uniknęli tej strasznej śmierci? - zapytała pełna zwątpienia, już prawie nie wierząc, że Jasio jej ulży.
- Nie - głos Jasia był tak samo spokojny jak na początku - Wszystkich przejechał walec.
- Biedny Jasiu! Co ty teraz zrobisz? - zaczęła się użalać nad nim nauczycielka.
- Nic - odparł rezolutny Jasio - Będę dalej jeździł walcem.



A tak na poważnie to, wrzucę zdjęcia pierwszego XK 150 w którym odtwarzaliśmy kształt karoserii...
http://zapodaj.net/872217bdeb1d4.jpg.html
http://zapodaj.net/3ecd2d5227d88.jpg.html
http://zapodaj.net/4d82ecb78b747.jpg.html
http://zapodaj.net/976fe4d68b8d7.jpg.html
http://zapodaj.net/15edff992923a.jpg.html
http://zapodaj.net/5c46ab436459f.jpg.html

[ Dodano: 10-12-2015, 00:02 ]
przepraszam, za dwa posty z rzędu, ale tak to będzie bardziej czytelne.


kalbi napisał/a:
kurde a możeszmakkus, kolego opisać jakim cudem trafiłeś na tych szpeczjalistów? bardzo fajne auto, a ktoś chyba na nim się uczył rzemiosła... czyżby nie przesądziła cena za wykonanie usługi? takie auta oddaje się ludziom z polecenia, którzy mają doświadczenie w tego typu naprawach... ale mimo wszystko współczuję.


Już tłumaczę:

Kompletny samochód trafił na warsztat nazwijmy go (dosłownie i w przenośni) "Pana Jacka". Tam został rozebrany, i tam ma być składany, oraz naprawiony pod względem mechanicznym.

"Pan Jacek" jest głównym koordynatorem wszystkich prac, on znalazł (mnie) i "lakierników" (pożal się boże)... do mnie samochód trafił z polecenia (bo wcześniej się nie znaliśmy, ani z właścicielem, ani z koordynatorem), nie bez znaczenia był chociażby wcześniejszy Jaguar który przeszedł przez Nasz warsztat (każdy samochód wychodzi w takim samym standardzie, i nie można tu mówić, że te obecny XK 150 - był zrobiony gorzej niż inne auta) co powstało i z jakiego materiału, można podziwiać w poście powyżej.


Co do ceny, szczerze mówiąc nie wiem na ile wycenili swoją pracę 'ci specjaliści', ale myślę że była na poziomie średnim jeśli chodzi o taki zakres prac (czyli nie mało). Oczywiście zgadzam się w 100% z tym, że takie samochody przechodzą przez sprawdzone ręce...właśnie po to aby nie dać ciała z robotą...podkreślę tylko, że to koordynator jest odpowiedzialny za cały projekt, niestety jest także słabym elementem w tej całej układance... jako przykład mogę podać choćby jeszcze jeden wymyślony "defekt nadwozia", szyba przednia nie pasuję tak jak powinna... wina była zrzucana za to ZNOWU na mnie (winny zawsze być musi), zasugerowałem, że może to szyba jest wadliwa (bo zdarzają się przypadki źle wykonanych szyb) lub może powodem jest zły kształt uszczelki, nie spotkało się to z aprobatą, wręcz atakiem w stylu (nie dosłownie) "co ty pierniczysz, ja wiem lepiej, trzeba obniżyć dach", zasięgnąłem wiedzy u kilku specjalistów od Jaguarów, potwierdziły się moje przypuszczenia (znane z innych marek) o wadliwych szybach i uszczelkach (co mnie trochę podbudowało na duchu) oraz zdobyłem dokumentację techniczną z wymiarami...
okazuje się, że otwór pod szybę mieści się w tolerancji +/- 1mm (przypominam, że auto jest angielskie i dokładność 1-2mm w przypadku miar w calach, jest nadto dokładna) po takich DOWODACH rozumny człowiek odpuściłby sobie głupie pomysły cięcia słupków, i obniżania dachu, tym samym zmiany kształtu boków, gdzie wchodzą ramki okienne... ale nie... po co myśleć, po co szukać, a w szczególności pytać osób które cokolwiek mogą wiedzieć na dany temat... lepiej powiedzieć "blacharz spierdniczył-szyba nie pasuje". I tak jest na każdym kroku... pierwszy post napisałem u Was w czerwcu...mamy grudzień, i zniszczony samochód... gdzie jest koordynator z prawdziwego zdarzenia?? Bo ja go nie widzę... jak były pierwsze potknięcia, należało zabierać samochód od tych artystów czym prędzej i ratować sytuację, niż deptać w gówno i przy okazji chlapać po innych...


Dzisiaj napiszę jeszcze na deser, 'lakiernicy' byli wysyłani przez "Pana Jacka" na szkolenia organizowane przez firmę NOVOL... i chyba nauka im nie wychodzi, albo te szkolenia tak wyglądają? (w co wątpię). Równocześnie z poruszeniem kwestii odpadających lakierów z auta, interweniowałem bezpośrednio w NOVOLu, rozmawiałem z Panem Marcinem Obarą i Rafałem Mania, poskutkowało to wizytacją u lakierników, zabraniem ode mnie kawałka "dowodu w sprawie"( czyt. poszycie drzwi po wymianie) i poddaniem go szczegółowej ekspertyzie... ale niestety nie mam póki co żadnych wiadomości, "co wyszło".

I tak to wszystko wygląda w wielkim skrócie... zarówno koordynator jak i lakiernicy nakręcili spiralę nienawiści właściciela auta do Nas, że praktycznie nie chcę rozmawiać, a argumenty do (właściciela) nie trafiają... jako TYLKO podwykonawca, zaczynasz się interesować i przejmować rolę koordynatora prac lakierniczych to wszyscy zaczynają Cie kopać po dupie i smarować kupą...

na dzisiaj wystarczy, jeśli chciałby ktoś napisać coś bardziej konstruktywnego, gdzie leży problem z tym samochodem, bardzo proszę... chętnie podeślę link właścicielowi do tej strony, bo jeśli nie będzie chciał rozmawiać, może chociaż przeczyta i zastanowi się kto od samego początku nie panuje nad sytuacją, i naraził go na straty finansowe...

Dobranoc
Ostatnio zmieniony przez makkus 10-12-2015, 00:10, w całości zmieniany 1 raz  
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
giena
Klubowicz
Auto-Mal



Pomógł: 3 razy
Wiek: 49
Dołączył: 22 Sty 2012
Posty: 574
Punkty: 5/3
Skąd: podlasie
Wysłany: 10-12-2015, 00:06   

makkus, W pewnym sensie rozumiem cie że przejmujesz się projektem ale tak jak pisałeś jesteś jednym z podwykonawców a że mistrzowie szpachli dali dupy to nie twoja wina. Podejrzewam ze swoją prace masz dokładnie udokumentowaną fotograficznie wiec w czym problem ?
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
makkus
Użytkownik


Dołączył: 03 Lis 2013
Posty: 11
Skąd: Kraków
Wysłany: 10-12-2015, 00:13   

Problem w tym, że koordynator nie dość, że w porę nie zapanował nad sytuacją, trzyma stronę lakierników i nastawili właściciela przeciwko Nam ?

Tak wiem, mam ubezpieczenie, mogę iść nawet do sądu... tylko szkoda mi tego samochodu...

Chciałbym, żeby właściciel jakimś cudem ocknął się, i jeśli nie ja to ktokolwiek neutralny nakierował na właściwą drogę... samochód do tej pory kosztował tyle, że można by postawić mały domek, lub kupić mieszkanie...

P.S. może i tylko podwykonawcą, ale po jednym ze szkoleń NOVOL'a (gdzie byli Ci "szpece") na drugi dzień dostałem telefon z drugiej części kraju, z pytaniem "co to za Jaguara robiłeś-że taki spierniczony", ja na rynku jestem od lat, na markę trzeba sobie zapracować, i nie pozwolę sobie, żeby jakiś "matejko z Chełma" (małopolska/ ok.Olkusza) ją niszczył... zwłaszcza, że na swoim koncie mam powyżej 60samochodów... a nie jak Ci partacze, "teraz będziemy robić pierwszy zabytek(bo to tera taka moda) i kasa dobra"...więc jako pierwszy swój samochód dostali tego Jaguara...
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
bienek
Bywalec


Dołączył: 05 Kwi 2015
Posty: 42
Skąd: Polska
Wysłany: 10-12-2015, 00:32   

Nie wiem jakim trzeba być matołem, żeby nie widzieć, że Ci "lakiernicy" spieprzyli robotę po całości... Dlaczego widać jakieś dziwne przeszlifowane łaty?? Czym oni to szlifowali? Kantem szlifierki oscylacyjnej? Widocznie jakieś zakute łby jak im nawet szkolenie pod kątem lakierowania klasyków nie pomogło. Założę się, że nawet porządnego długiego hebla nie mieli...
Nawet na YT jest setki filmów, gdzie najlepsi restauratorzy na świecie pokazują, jak prawidłowo szlifować i przygotowywać auta pokazowe.. Przez samo oglądanie można się dowiedzieć niesamowicie wielu rzeczy.
Wygląda jakby chłopaki kupili kompresor 50L, pistolet sriko i myśleli, że są jak Chip Foose i jego ekipa.

Najgorsze jak przez takich partaczy osoba, która sumiennie wykonała robotę jest obrzucaną kupą :killer:
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
makkus
Użytkownik


Dołączył: 03 Lis 2013
Posty: 11
Skąd: Kraków
Wysłany: 10-12-2015, 00:42   

NO widzisz.. koordynator nie widzi w niczym problemu, w tym że ze środka lakier można zdrapać paznokciem, że wypływa rdza... że zniszczyli blachę, zeszlifowali cynę...usunęli kataforezę... nawet jak przy nim inny lakiernik którego zna, widząc stare poszycie skomentował sposób nakładania szpachli, nie zrobiło to na nim większego wrażenia, ani to że byli w stanie zrobić krawędź drzwi o grubości 8mm (choć wcześniej przeszkadzało im punktowe 1-2mm)...

do Twojego opisu "chłopaków" pasuje mi dodać "rysopis" pomocnika (w średnik wieku, żeby nie było) którego mogłem kiedyś (przy okazji regulacji drzwi) przyuważyć...
w ustach papieros, w lewej ręce rozpuszczalnik, w prawej szmata a "za blaszakiem w cieniu" piwo (w puszce) do którego zaglądał co jakiś czas dla urozmaicenia sobie zmywania powierzchni na jakimś tam dostawczaku...
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
giena
Klubowicz
Auto-Mal



Pomógł: 3 razy
Wiek: 49
Dołączył: 22 Sty 2012
Posty: 574
Punkty: 5/3
Skąd: podlasie
Wysłany: 11-12-2015, 18:54   

makkus, Pochwal się w jakim stanie JAG wyjechał od ciebie żeby nie był że bezpodstawnie "miszczom" szpachli obrabiamy dupę ;)
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
przepiorek
Klubowicz


Wiek: 35
Dołączył: 13 Sie 2012
Posty: 233
Otrzymał 7 punkt(y)
Skąd: radomsko
Wysłany: 12-12-2015, 09:38   

Tak czytam i nie wierzę w to co piszesz . Ostatnio poznałem człowieka ze śląska który zajmuję się od podstaw robieniem klasyków robią blacharkę mechanikę elektryke ale lakierowanie zlecają . Mówił podobnie jak ty mają problem z lakiernikami tyle razy się nacieli auta stoją i nie ma kto robić
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
makkus
Użytkownik


Dołączył: 03 Lis 2013
Posty: 11
Skąd: Kraków
Wysłany: 12-12-2015, 12:10   

Wieczorem wrzucę zdjęcia i opis jak tylko wrócę z uczelni, chyba wszyscy zajmujący się starszymi pojazdami przechodzili te same problemy z "lakiernikami"...dlatego nie należy bagatelizować problemu, i informować gdzie"nie należy" oddawać samochodu bo może zostać zniszczony tak jak to stało się w tym przypadku...
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
przepiorek
Klubowicz


Wiek: 35
Dołączył: 13 Sie 2012
Posty: 233
Otrzymał 7 punkt(y)
Skąd: radomsko
Wysłany: 12-12-2015, 14:45   

może jedynym sposobem żeby oczyścić się z tego gówna wziąć trzeba rzeczoznawce od klasyków pokazać niech on wyda opinie kto popełnił błąd i gdzie może on przemówi tym koordynatorom do rozsądku bo ty co byś im nie powiedział to i tak już jesteś dla nich wrogiem publicznym . Ja zaprosił bym wszystkich lakiernika pomocnika i rzeźbiarzy wszystkich właściciela kierownika budowy (twierdzę tak po ilości zaprawy na tym aucie ) i niech się ktoś neutralny wypowie na ten temat może coś do nich dotrze
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
makkus
Użytkownik


Dołączył: 03 Lis 2013
Posty: 11
Skąd: Kraków
Wysłany: 13-12-2015, 00:56   


zdjęcia z Lublina, karoseria po tym jak wyszła z 'pieca'.

Niestety mała awaria linii technologicznej oraz chwilowy wzrost temperatury spowodowały, że miejscami popłynęła cyna. Sam proces przeciągnął się o kilka godzin, a późna wieczorowa pora (chęć jak najszybszego powrotu kierowcy 'lawety' do domu) spowodowały to, że ten obraz ujrzeliśmy dopiero następnego dnia rano, wtedy było już za późno, nie można było postąpić inaczej, jak wziąć to na siebie, i zobowiązać się do naprawy tych miejsc gdzie cyna nie wykazała się cierpliwością i poddała działaniu sile grawitacji (nieodpłatnie).


pokrywa silnika jest wykonana z aluminium, dlatego nie pojechała do malowania (kataforezy) "tak na wszelki wypadek".

po 'awarii' (czyt.uszkodzonej cynie) nie ma śladu
jeszcze jedno... wiecie skąd wiem, że te głupki bo inaczej nie napiszę NAWET nie umyły karoserii przed malowaniem? Ano stąd, że po naprawie miejsc, gdzie cyna popłynęła, miejsca zostały zamalowane zwykłym, czarnym spreyem (matowym) żeby ładnie wyglądało na zdjęciu, o czym zostali poinformowani i to kilka razy, niestety (dla nich) jak odpadały kolejne warstwy, to na wewnętrznej stronie widać było czarną farbę...(sprey) wtedy też zaczęli wymyślać teorie, że kataforeza jest zła i odpada... nie mogli zrozumieć, ze to nie kataforeza jest winna, a to że malowali po wszystkim jak szło, bez przygotowania podłoża...


w chwili odbioru karoserii przez 'lakiernika' (osobistego) były jeszcze założone elementy galanterii, szyby boczne tyle, ramki okienne drzwi, nie piszę o tym bez powodu... następni specjaliści którzy mają to auto składać (u koordynatora) nie są w stanie założyć tych elementów tak, żeby było OK, co też jest Nam zarzucane... i niejako brak czyiś umiejętności nosi nazwę "blacharz spieprzył robotę".
(tak jak brak wyjścia z sytuacji z niesforną uszczelką szyby czołowej)


nikt nie może mi zarzucić, że "lakiernicy" dostali karoserię nie spełniającą ich wymaganiom (bo główny 'szpecjalista' jest na zdjęciu)
i co najważniejsze, samochód widział raz (albo dwa-nie pamiętam już dokładnie) zanim przyjechał po odbiór.

Mamy na warsztacie pewien zwyczaj, zanim samochód wyjedzie do malowania lakiernik MUSI osobiście zapoznać się ze stanem faktycznym samochodu, złożyć swoje uwagi lub sugestie (co jest kwestią indywidualną-jeśli w ogóle są) i dopiero wtedy pojazd może opuścić bramę warsztatu, żeby nie było tak jak to w Polsce jest popularne... "ale on zdupił...teraz (ja "miszcz") muszę się TYYyyyyyYYyle narobić, Panie... ale to będzie kosztować..."

Samochód oglądało 4 (co najmniej) lakierników... nikt nie powiedział, że tego nie da się zrobić, ani nie było zastrzeżeń co do jakości wykonanej przez Nas usługi.
Wybór lakiernika był zadaniem koordynatora. (oraz właściciela-w kwestii zaakceptowania oferty cenowej).


W chwili odjazdu Jaguara na lawecie, nie było żadnych uwag, szczeliny w drzwiach poustawiane, równe z obu stron, wszystko szło w dobrym kierunku...do czasu...



Jakieś czas temu samochód wpadł do Nas, żeby przykręcić tylne błotniki ( oraz naprawić miejsce gdzie, 'chłopcy' w ferworze walki z Jaguarem, zdążyli rozerwać poszycie przez zbyt mocne dokręcanie), przy okazji przednie błotniki, które były wgniatane przez 'lakierników' (3razy) załapały się na prostowanie...po tym jak od Nas wyjechał, i wrócił do "Pana Jacka" prosiliśmy o kontakt z właścicielem (wtedy od Nas nie odbierał telefonu - wynikało to zapewne z ostatniego wspólnego spotkania które opiszę niżej), "OK... OK... nie ma problemu, jak tylko coś będę wiedział dam znać itp" Właścicielowi w tym samym czasie mówił, że z nami nie da się dojść do porozumienia, zero kontaktu itd... i tak powstały dwie skrajne informacje.


OPIS sytuacji:

Zarówno koordynator jak i lakiernicy ("miszcz" i szwagier) naskoczyli na Nas, że auto spier do lo ne, krzywe, szyba(czołowa) nie pasuje, drzwi zawadzają o próg (bo nie wyregulowane) itp, itp nie da się tego zrobić, pomimo tego że oni wszyscy bardzo chcą, a jedynym winnym jest tylko blacharz...(ratując swoje tyłki jak dzieci) ciśnie się przytoczyć cytat: "Szyny były złe i podwozie też było złe" właściciel widząc taką sytuację delikatnie mówiąc nieco się zdenerwował, i opuścił takie towarzystwo, pogłębiając swoje nie zadowolenie z wykonanych prac blacharskich, do których wcześniej nie miał zastrzeżeń...wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy że samochód nie ma kataforezy na sobie, a na przednich błotnikach były gigantyczne warstwy szpachli...dopiero po tym, jak usunęli zbędny balast (szpachle) na spokojnie mogliśmy odtworzyć kolejność wydarzeń, które z każdą chwilą wprowadzały w coraz większe osłupienie... 'siwe' przebarwienia na blasze (od temperatury) tylko utwierdzały w przekonaniach...


Od jakiś 2 miesięcy samochód stoi u koordynatora, w ciągu ostatnich paru dni dowiedzieliśmy się, że był oglądany przez dwóch blacharzy, którzy chcąc nie chcąc powiedzieli prawdę, że w tej chwili samochód jest do niczego (nie znając zapewne całej historii) i coś co każdy nie mający niczego mądrego do powiedzenia: "blacharz spieprzył"...



09.12 miało być długo wyczekiwane przez Nas spotkanie z właścicielem, ale koordynator spisał się na medal... Nam powiedział, że odbędzie się o godzinie 10:00 (byliśmy o 9:45) i było już PO... "lakierniki" i koordynator zdążyli zrobić wszystko, żeby wkurzyć właściciela ale nie przewidzieli chyba jednego, że nawet laik może w którymś momencie zastanowić się nad problemem... OK, nawet jeśli blacharz spieprzył, to czemu do cholery od marca nic się nie dzieje z tym samochodem (tzn. prace nie postępują do przodu a jedynie ograniczają się do ściągania kolejnych warstw...kataforezy...szlifowanie blachy...), tak na chłopski rozum, jeśli ktoś daje ciała... to ktoś inny ratuje sytuację, żeby był progress... a nie powtarza od kilku miesięcy, że "to przez blacharza".



Do dnia dzisiejszego nie mam potwierdzenia, od właściciela czy odebrał email ze zdjęciami (kilka postów wyżej) oraz czy już zapoznał się z treścią wiadomości, może i lepiej że nie zrobił tego przed weekendem, bo prawda (o której nie miał pojęcia) może przyprawić zdrowego człowieka o zawał... po ostatniej rozmowie telefonicznej z właścicielem, wszystko wskazuje, że sprawa swój finał znajdzie w sądzie... co nie jest najlepszym pomysłem, bo sprawy mają to do siebie, że ciągną się latami, a do tego czasu szlag trafi karoserię, może uda się to wytłumaczyć na spokojnie... nie wiem czy te 'miszcze kielni i pędzla' mają oficjalną działalność, ale są różne metody na ściągnięcie w takim wypadku nie słusznie przekazanych pieniędzy...
Dodaj Punkt autorowi tego posta
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Artykuły i publikacje


Zagadnienia Prawne


Zagadnienia Techniczne