Ja przed zakupem przejechałem 40km..sprawdziłem w ASO,dokumenty i to na czym się znam/uprzedziłem o tym sprzedającego/ ,Jeden chciał mnie naciąć na dzwona,ale przecież wystarczy spojrzeć na belki i podłużnice.Zaznaczyłem,że wiem co chcę kupić,nie interesuje mnie puknięcie,typu zderzaki.Zarzekał się,ż auto jest OK!Wystarczył wjazd na kanał.
mkautos [Usunięty]
Wysłany: 04-11-2010, 17:53
No-limit napisał/a:
Jeden chciał mnie naciąć na dzwona,ale przecież wystarczy spojrzeć na belki i podłużnice.
Bo tak się na samochodowych złomach i totalach zarabia grube pieniądze.
Daszki czyli zmiana czopki, girka czyli podłużnica, wjechac dupką czyli wcina tyłu z reguły na zgrzewach pod nogami posażerow, słupek z całym progiem i podłogą aż po tunel środkowy leczy banany czyli auta po mocnym bocznym uszkodzeniu.
Co chcecie więcej.
Auto na dobry handel jest uszkodzone mocno i wymaga którejś z wcinek lub kombinacji kilku wcinek.
Jak sami widzicie koszty blacharskie i lakiernicze nie są małe, więc to wszystko razem z cześciami zawiera sie w kosztach.
Dobra górka to 10 tys.zl i więcej, duzo więcej. Zależy jakie auto.
Lub auta z kosmicznym przebiegiem gdzie korekta pomaga, karcher wnętrza, jakas mechanika.
To wszystko sa oszustwa, ale to jest nasza polska rzeczywistość.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 29 Lis 2009 Posty: 1064 Punkty: 3/1 Skąd: Milanówek pod Wawą
Wysłany: 04-11-2010, 19:28
Jak ktoś sie mnie pyta czy auto było lakierowane to zawsze mówię że się na tym nie znam i ciężko mi stwierdzić lecz auto które ma naście lat na pewno miało jakąś przygodę...
Pomógł: 13 razy Dołączył: 29 Mar 2009 Posty: 2131 Punkty: 49/7 Skąd: z niecaka ;) LBN
Wysłany: 04-11-2010, 20:39
A ja jak miałem audi które ktoś szpachlował dach na 1 cm i wszystko popękało i poprawiłem to na szpachlę z włóknem to przy sprzedaży jak pytali w jakim stanie auto mówiłem ze igła ale ostatnio dawałem do malowania dach bo jakiś dołek był i rysy. I wtedy delikwent wie pól prawdy i ja jestem spokojny. Jak bym lakierował tylko z powodu rys i nie miało by co pękać za pół roku to bym nic nie mówił. Czasami mam auta które lacę polerką i karcherem bo mają po 400000km przebiegu i tez są jak nowe. Nieraz kupi się siedzenie kierowcy od angola. Nieraz się kituje na dziury passaty i trzeba się z kimś zamienić na coś normalnego i to dopiero sprzedać. Każdy orze jak może. Nieraz miałem auta naprawdę rewelacyjne poza wadami lakierniczymi. Wtedy przed naprawą kupowali je moi koledzy i dopiero im naprawiałem. Byli zadowoleni bo widzą co kupuję. A tak by taki kumpel kupił od handlarza parcha podmalowanego na rdzę. ALe zasada. Nigdy złoma do znajomego się nie sprzedaje. Jak się sprzedaje złoma obcemu to wadach technicznych trzeba chociaż pół prawdy powiedzieć. W przeciwnym razie auto może wrócić. Ogólnie handel daje czasami szybki zysk ale jest stresujący. Te wieczne kombinacje, kręcenie na pytania kupujących. Inna sprawa że omija się siebie na umowach czasami po dogadaniu ze sprzedającym i zawsze nutka stresu z tego powodu pozostaje.
Jeszcze dodam ze nieraz kupiłem auto od handlarza ale na 9 czy 10 razy raz na tym zarobiłem. Na handlarzu handlarz nie zarobi nawet jak tanio kupuje.
mkautos [Usunięty]
Wysłany: 04-11-2010, 21:14
michalLbn napisał/a:
Jeszcze dodam ze nieraz kupiłem auto od handlarza ale na 9 czy 10 razy raz na tym zarobiłem. Na handlarzu handlarz nie zarobi nawet jak tanio kupuje.
Dobrze jest być handlarzem lakierującym a jeszcze lepiej jak jest się i klepiącym.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 29 Lis 2009 Posty: 1064 Punkty: 3/1 Skąd: Milanówek pod Wawą
Wysłany: 06-11-2010, 10:25
michalLbn napisał/a:
Jeszcze dodam ze nieraz kupiłem auto od handlarza ale na 9 czy 10 razy raz na tym zarobiłem. Na handlarzu handlarz nie zarobi nawet jak tanio kupuje.
Ja czasem kupie auto od handlarza ale naprawde sporadycznie i jeśli dzwoni do mnie handlarz z ofertą kupna tego auta to zawsze mówie: "nieee, obydwaj z tego chleba jeść nie będziemy" i po sprawie
Widzę że ktoś odświeżył temat więc i ja coś dopiszę.
Pomysł mam podobny import lekko rozbitych i uszkodzonych aut od zachodnich sąsiadów naprawa i sprzedaż lub ewentualna odsprzedaż tak jak przyjechały.Mocno zmieniły się realia od ostanich wpisów w tym temacie?Miałbym zaplecze i sprzęt gdzie mógłbym je naprawiać.Wiadomo chciałbym zacząć od tańszych aut które mógłbym sprzedać w polsce w granicach 10-15 tyś a gdy trafiłoby się coś droższego wymagającego przy naprawie większej dokładności,wiedzy zlecałbym te prace bardziej doświadczonym osobom.Niedawno sprzedawałem swoje Audi A3 8l auto było niezbyt urodziwe,zdjęcia na aukcji też uroku nie dodawały a mimo to było sporo zainteresowanych i nikt miernika podczas oględzin nie wyciągał.Jest sens się w to pchać? Wiem że na rynku dużo aut ale myślę że ładnie zrobiony samochód w przyzwoitej cenie znajdzie swojego nabywcę do tego ładne zdjęcia na aukcji itd.Dużo osób płacze że nie da rady na tym zarobić ale jakoś nie rezygnują z tego i widząc po ich domach poziomie życia to nikt biedy tam nie ma.Dodatkowo obserwuję pewien autokomis który importuje samochody w większości do 20tyś i często chwali się na facebooku swoimi sprzedanymi autami,a będąc u nich na placu na żywo te auta naprawdę nie zachęcają do kupna a mimo to znajdują amatorów.Co sądzicie o tym pomyśle można jeszcze z tego wyżyć ?
mozna jak traktujesz to jako dodatek do pracy lub jak masz duzo kasy zeby przezyc 1 ,2 lub 3 miesiące bez zadnej sprzedazy ludzie mają coraz wiekszą wiedze i już gniotów nie chcą kupować ale nadal liczy się cena rok i przebieg , znam takich którzy nadal cofają szafy i wpisują to w fv małymi literkami '' korekta licznika '' i sprzedają auta, wszystko zalezy ile masz zaplecza pozdr.
w dzisiejszych czasach w PL.liczy się rocznik i cena.Nie tak jak np.w Niemczech gdzie samochód z historia i z gwarancja sprzedającego zostaje w Kraju.Do takich krajów jak PL.są sprowadzane samochody i nie tylko z drugiego sortu,czyli takie których Niemcowi czy innemu,europejczykowi który żyje w kraju o wysokiej stopie życiowej,nie opłaci się najnormalniej w świecie naprawiać,albo dalej eksploatować bo koszty utrzymania będą wzrastać.
Powiem tak w Polsce na chwila obecna jest masa pseudo klientów,przyjeżdżają pod pretekstem,kupna oglądają próby robią,biorą dupę w troki i tyle ich widziałeś,a jeszcze inni tak zwani znawcy byli handlarze albo pseudo handlarze,zobaczy nie przerejestrowane auto obejrzy i mówi nie chce tego auta,bo jest pod picowane.a kurat w moim przypadku nie jest podpicowane tyko przygotowane do sprzedaży.
Ludzie tego nie doceniają,nie zdają sprawy ile to trudu wysiłku,pieniędzy kosztuje,nie wspomnie o spędzonym czasie,żeby samochód doprowadzić do ładu.
Jest problem na rynku ludzie nie chcą płacić,za zrobione autko w starszym roczniku,za to z autami powyżej 2005r.nie ma żadnego problemu.Może być nawet po totalnej kasacji i ładnie wyszykowane w tedy jest gitara.
Dziwna mentalność maja nasi rodacy ale to się chyba nigdy nie zmieni,chcą jeździć nowszymi furami a nie zdają sobie sprawy że nasi sąsiedzi za odry czy Francji,się go po prostu pozbyli,bo utylizacja tego by kosztowała więcej niż ta fura na eksport.
Niestety nasza ukochana władza szykuję nam podwyżki akcyzy sprowadzanych samochodów na takim poziomie że nikt nie będzie sprowadzał starszych aut a mniej zamożne osoby będą reanimować swoje sprzęty dopóki nie wypadną przez podłogę.Oczywiście wszystko dla ekologi i aby żyło się nam lepie.Dobra Zmiana
Właśnie co do ekologi i ochronę środowiska,to dlaczego w Stanach Zjednoczonych,jest tyle warsztatów i giełd gdzie się restauruje i handluje starą motoryzacją,clasiccars ,musclecar itd.stare nie znaczy złe,wręcz przeciwnie,ma to coś,czego nie mają nowoczesne i niby dopracowane rzeczy,w tym samochody.
Ja jestem entuzjastom starej motoryzacji i dla mnie te przepisy są na minus.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum